Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: rownosc nie jest tematem wylacznie rynkowym

Dodane przez EwaCh dnia 10-03-2008 18:46
#1

- podpisuję się pod Agaty uwagami, które dotyczą definicji usług i zastrzeżeniami o wykluczeniu emigrantek

Oprócz tego:

r11; wyłączenie służb typu policyjnego (ABW, Anty-Korupcja, etc.) pozwala na to, iż w tych instytucjach, (szczególnie podatnych na reprodukcję przemocy), np osoby o odmiennej seksualności mogą by poddane dyskryminacji czy molestowaniu, a są jednocześnie dyskryminowane przez Prawodawcę, w sensie, że wobec nich państwo zawiesza ochronę przed molestowaniem.

Mam problem z terminem molestowanie. Czy obejmuje mobbing?


Ustawa w ogole nie odnosi sie do dyskryminacji na tle ekonomicznym, np. uprzedzeń klasowych czy klasizmu, a wręcz sama de fakto dyskryminuje osoby niezamożne, np. w kwestii dochodzenia roszczeń.


A propos Rozdzial 5 Dochodzenie roszczeń

Molestowanie i molestowanie seksualne nie jest karane z urzędu, sprawcy nie ponosza konsekewencji, chyba że ofiara wystąpi z powodztwem cywilnym, co jest kosztowne, zarówno finansowo jak i psychicznie. W tym sensie Ustawa dyskryminuje wobec osob niezamożnych, które nie stać na reprezentację prawną. Roszczenie zostało też ustalone na poziomie nie niższym niż płaca minimalna. To ma taką wymowę dla ewentualnych ofiar, że nawet jeśli stać je na pomoc prawna, to uzyskają mniej niż wydały na koszty procesu, zwłaszcza w sytuacji, kiedy prawnicy de fakto biorą więcej, w tym także r16;pod stołemr1; za prowadzenie sprawy, a sądy zwracaja koszty procesu według oficjalnych stawkach?


Czy wobec tego Ustawa ma rzeczywiste i efektywne skutki prawne? Czy raczej tylko r16;pedagogiczner17; w sensie że potępia molestowanie? A więc z jednej strony wzmacnia normatywna i regulatywną rolę (patriarchalnego) prawa, a z drugiej strony de fakto pozbawia ofiary faktycznej ochrony? Jeśli tak, to może strategicznie rozłożyć nasze siły i zasoby, aby je pożytkować zarówno na lobbyinmg (praca w ramach mozliwego..) jak i na długofalową strategię, tj przywrócenie dyskursu o prawach człowieka i prawach kobiet, krytyki patriarchatu, czy krytki neoliberlanego zarządzania, np. w obronę Konstytucji z 1997 roku.

Edytowane przez EwaCh dnia 10-03-2008 20:18

Dodane przez Ania Zachorowska dnia 20-03-2008 13:34
#2

Ja po przeczytaniu ustawy w ogóle zaczęłam się zastanawiać po co ona powstała. Jak słusznie zauważyłyście ona sprowadza się tylko do rynku, ale poza kwestiami dostępu do produktów i usług, w gruncie rzeczy sprowadza się do kwestii rynku pracy. O ile pamiętam to w kodeksie pracy kobiety są o wiele lepiej zabezpieczone niż to co proponuje ustawodawca w projekcie ustawy. W ustawie tej nie ma nic nowego, jest za to szereg wyłączeń (o czym również pisałyście), które po prostu dopuszczają nierówne traktowanie ze względu na wyszczególnione cechy (np. płeć).
Ciekawostką dla mnie jest to że w całym dokumencie nie ma słowa kobieta. Jest paragraf o ciąży i urlopie macierzyńskim, ale jest on napisany ogólnie, więc niby dotyczy wszystkich. Poza tym kobietę chronimy do końca urlopu macierzyńskiego (a więc mój pracodawca już po 30 maja może dyskryminować mnie do woli).
Co mnie jeszcze zadziwiło - molestowanie jako stwarzanie niewygodnej atmosfery?! ; Powołanie Minister do spraw rodziny; nie ma zakazu dyskryminowania ze względu na płeć w przypadku opieki zdrowotnej, oświaty i szkolnictwa wyższego; brak zastosowania ustawy o równym statusie w odniesieniu do sfery rodzinnej (a więc w dalszym ciągu można stosować przemoc fizyczną wobec kobiet, gdyż jest to usankcjonowanie aktem małżeństwa); ustawa nie ma zastosowania w odniesieniu do płci w kwestiach ogłoszeń i reklamie (to już jest krok wstecz)
Generalnie wydaje mi się, że ustawa w takiej formie nie powinna zostac uchwalona, gdyż po prostu jest szkodliwa.