Tytu³: ekologia i sztuka - Think tank feministyczny :: Butler. Podmiot Feminizmu

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 14:31
#1

...przedwczesne obstawianie przy stabilnym podmiocie feminizmu, przy pozbawionej jakichkolwiek pęknięć kategorii kobiet, nieuchronnie wywołuje wobec niej wieloraki opór. Dzięki owym wykluczonym obszarom dobrze widać jak taki konstrukt - nawet jesli przyświecają mu cele emancypacyjne - niesie ze sobą przymus i regulację. (Butler: 2009:47)

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:10
#2

czy rzeczywiscie przemoc domowa dotyczy kazdej kobiety? Bo tu wchodzimy na niebezpieczna sciezke, uniwersalnej, jednolitej kategorii kobiety, czemu zreszta Butler sie przeciwstawia.

Dodane przez katdulak dnia 12-03-2009 19:11
#3

hmm... kto tworzy tożsamość w polskim feminizmie? mam wrażenie że osoby które atakują feminizm mają największy wpływ na to jak postrzegane sa feministki w oczach większości społeczeństwa.

Dodane przez marzena25 dnia 12-03-2009 19:12
#4

Pytanie o spójna politykę tożsamości w polskim feminizmie - myślę,ze nie ma takiego wspólnego działania. Zresztą Butler też wspominała o polityce tożsamości i jej ograniczeniach wynikających z rozbicia w obrębie feminizmu oraz sprzeciwu ze strony kobiet wobec feminizmu.

Dodane przez katdulak dnia 12-03-2009 19:13
#5

a nawet w oczach samych feministek. zastanawiam się czy nie jest tak, że każda osoba zanim zacznie identyfikować się jako feminstka/feminista nie musi się zmierzyć z panującym powrzechnie przekonaniami na temat tego jakie to straszne być taką osobą.

Dodane przez katdulak dnia 12-03-2009 19:16
#6

jeśli chodzi o przemoc domową to jest to ciekawe, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę przemoc symboliczną, która niekoniecznie musi być uznawana za przemoc w oczach osoby która jej doznaje.

Dodane przez katdulak dnia 12-03-2009 19:18
#7

moga to być bardzo subtelne zachowania, gesty, słowa, które nie wynikają z złej woli, tylko z socjalizacji i tradycji.

Dodane przez marzena25 dnia 12-03-2009 19:23
#8

Tak, przemoc w róznych odmianach i wersjach może jednoczyć działania w obrębie feminizmu. Wydaje się, ze niekiedy kobiety nie zdają sobie sprawy z wszechobecnej przemocy.

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:30
#9

Kacha Szaniawska napisał/a:
nie ograniczajmy przemocy wobec kobiet tylko do przemocy domowej (przemocy w rodzinie), ta przemoc jest na ulicy (miasto nie jest przestrzenią przyjazną kobietom, zwłaszcza nocą), w pracy (mobbing, molestowanie seksualne etc.), u lekarza...myslę, że Agata ma rację, przemoc może być kategorią wokół której skupiaja sie działania polskiego ruchu feministycznego


problem w tym, ze polski widzialny publicznie dyskures feministyczny skupia sie na przemocy domowej, w innych kontekstach pojecie przemocy, w tym przemocy symbolicznej raczej nie pada. I ten dyskurs o przemocy wpisuje sie i podtrzymuje neoliebralny porzadek, primo dlatego, ze to ciagle sprawa jednostki i stworzenia przez panstwo czy spol obywatelskie pomocy form pomocy jednostce (terapia, szkolenia dla policjantow, osrodki, etc.) Nie sa analizowane przyczyny przemocy, a przemoc domowa zostaje sprawa prywatna w ktyorej jednostce nalezy pomoc. W najgorszych przypadkach dyskurs femistycznych dyscyplinuje kobiety do samostanowienia, w sten sam spob jako podreczniki sukcesu....

Edytowane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:36

Dodane przez katdulak dnia 12-03-2009 19:38
#10

Agato Cz. napisałaś, że "władza to (...) podstawowy aspekt upłciowienia; jest się kobietą, kiedy respektuje się swoje podporządkowanie. I tu właśnie pojawia się kwestia lesbianizmu i kontinuum lesbijskiego. A kim się jest, kiedy żyje się w związku/środowisku, w którym takiego rodzaju podporządkowania nie trzeba przeprowadzać?".
nie trzeba ale może robi się to automatycznie, bezrefleksyjnie?
Od razu pomyślałam o przemocy w związkach lesbijskich, gdzie (a są takie również) "naturalne" wydaje się, że jedna kobieta jest bardziej a druga mniej dominująca("męska"Wink. Oczywiscie nie we wszystkich związkach!!! Ale jeżeli założymy, że kobiety próbując wpasować sie nieco w heteronormatywny model związku/rodziny (wiem ze z załozenia nie jest on heteronormatywny) mogą probować "nadrabiać" innymi rzeczami np heteronormatywnym podziałem obowiązków, lub wpasowaniem sie w stereotypowe role kobiety i mężcyzny. No i może pojawić się przemoc domowa/symboliczna itp.. No ale należy mieć na uwadze, że przemoc moze wynikac z zupełnie czegoś innego.

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:42
#11

W tej chwili Butler jest dla nas bardzo przydatna, zeby podważyc esencjalistycznej ujecia kategorii kobietyw binarnej opozycji do kategorii mezczyźni. Tu przykladem wypowiedzi Magdaleny Srody, o tym ze kobiety (w domysle wszystkie kobiety) sa zdrowsze kompetentne, lepiej wyksztalcone, mniej piją, a (wszyscy) mężczyźni pija, sa ignorantami, karierowiczami, ogarniętymi samczą rywalizacją, cynikami... etc. Kobieta w tej binarnej oppozycji jest skonstruowana jako nie-mezczyzna i przez to lepsza... profesor Judith Butler złapalaby sie za glowę...

Dodane przez Emilia Korytkowska dnia 12-03-2009 19:44
#12

Nawiazujac do Butler, co wlasciwie rozumiemy przez polski dyskurs feministyczny? Czy on jest jednoloity? Bo z jednej strony mamy akademickie osrodki gender studies, z drugiej organizacje pozarzadowe, z trzeciej medialne osoby jak Magdalena Sroda, Agnieszka Graff czy Kazimiera SZtuka, no i wreszcie Manifa, ktora jest zjawiskiem sama w sobie.... Co rozumiecie przez polski dyskurs fem?

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:44
#13

To bardzo duzo mowi o stanie intelektualnego i politycznego zniewolenia, jesli Butler jest traktowana jako publikacja wywrotowa. jej koncepcje sa bardzo umiarkowane.

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:48
#14

Przez polski dyskurs feministyczny rozumiem to co mozna uslyszec, zobaczyc, przeczytac, a czego nie ma, wiec publikacje ksiazkowe, polityka tlumaczen ( i czego sie nie tlumaczy), to co na listach dyskusyjnych, witrynach, w haslach na manifie...Z wyjatkiem sprawy aborcji nie znalazlam zadnej krytyki, przemoc jak pisalam wyzej zamknieta w domenie prywatnej.
W tym dyskursie niestety takie kwestie jak problemy z uniwersalnÄ… kategoria kobiety nie znalazaly jeszcze odzewu. To nie jest problem, mozna tak mowic: My Kobiety, My Feministki, i nikt tego nie postrzega jako praktyka wykluczenia kobiet, czy poglÄ…dow ktorych w tych opisach nie ma

Edytowane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:49

Dodane przez marzena25 dnia 12-03-2009 19:49
#15

Może wypowiedź prof. Środy trochę nie koresponduje z pytaniem Butler, która zastanawia się, czy istnieje np. 'sfera swoiście kobieca różna od męskiej". Jednak w naszej polskiej ( i nie tylko) rzeczywistości takie sformułowanie kategorii mężczyzn w kontekscie, o którym wspomina Środa wydaje się zrozumiałe. Poza tym walczy Środa o realizowanie pewnych praw dla "kobiet"

Dodane przez Megi dnia 12-03-2009 19:55
#16

Pytanie postawione na początku wątku "czy feminizm mówi jednym głosem, a jeśli tak, to czyim?" Jeden pewnik ciśnie mi się na usta: ten głos, to głos KOBIET. Wiem, że wiele z Was (w tym J. Butler) będzie mówić, że jak to, że nie można generalizować itp.

Moim zdaniem każda władza zaczyna i kończy się na ciele (artykuł S. Bartky o Foucault i kobiecości potwierdza tę tezę). To, jak się poruszasz, jak i co mówisz, cała performatywność wprzęgnięta jest w relacje władzy. Kiedy zacznę chodzić wyprostowana, mocnym krokiem, stopami dokładnie dotykającymi podłoża - zmieni się moje nastawienie do świata. Otoczenie będzie mnie uważać za odważną, silną itp.

Mówię o tym, aby odrzucić odium ofiary! Nie podoba mi się, że z samolotu porwanego przez terrorystów lub z sytuacji zagrożenia wypuszcza się wg regułki: starsi, kaleki, kobiety, dzieci. Nie chcę być w tej grupie. Dlatego nie zgadzam się na stosowanie "przemocy domowej" jako kategorii, według której podzielimy ludzi na tych, którym feminizm jako ruch ma pomagać.

Nie tylko pomoc, ale także walka. I nieważne, czy "lisem czy lwem", rozwalanie systemu kolesi od wewnątrz czy walka wręcz....

Dodane przez EwaCh dnia 12-03-2009 20:00
#17

Megi, ok ale oprocz ciala jednostki jest jeszcze 'cialo spoleczne' w ktore jednostki sa wpisane i poddawane/poddajÄ… siÄ™ regulacjom

Edytowane przez EwaCh dnia 12-03-2009 20:00

Dodane przez Megi dnia 12-03-2009 20:01
#18

EwaCh napisał/a:
To bardzo duzo mowi o stanie intelektualnego i politycznego zniewolenia, jesli Butler jest traktowana jako publikacja wywrotowa. jej koncepcje sa bardzo umiarkowane.


Zgadzam się, to nie jest publikacja wywrotowa. Niestety, polski dyskurs jest jeszcze niedojrzały do przyjmowania krytyki w ramach wewnętrznej dyskusji. Ale niebawem się to zmieni Smile

Dodane przez martae dnia 12-03-2009 20:07
#19

Moim zdaniem każda władza zaczyna i kończy się na ciele (artykuł S. Bartky o Foucault i kobiecości potwierdza tę tezę). To, jak się poruszasz, jak i co mówisz, cała performatywność wprzęgnięta jest w relacje władzy. Kiedy zacznę chodzić wyprostowana, mocnym krokiem, stopami dokładnie dotykającymi podłoża - zmieni się moje nastawienie do świata. Otoczenie będzie mnie uważać za odważną, silną itp.


Postawa i nastawienie z pewnością pomagają, ale gdyby sprawa była taka prosta, wystarczyłoby wysłać wszystkich na kursy asertywności i świat stałby się piękny. Samą postawą nie da się przeskoczyć uwarunkowań strukturalnych, takich jak miejsce zamieszkania, poziom bezrobocia, dostępne w okolicy prace i płace, przepisy prawne (np. te dotyczące praw reprodukcyjnych) itd. itp. Co więcej, te uwarunkowania też wpływają na postawę, kształtują nasze nastawienie do świata, ocenę naszych możliwości etc.

Dodane przez Megi dnia 12-03-2009 20:08
#20

Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
No dobrze, ale kogo niby przeraża rozczłonkowanie podmiotu (tu: kobiecego) przez Butler? Środę? Antyfeministów? Mi sie wydaje, że nikogo. Przerażająca byłaby raczej wizja zdolna przełamać porządek władzy, a nie go parodiować...


Samo rozczłonkowanie podmiotu mnie nie przeraża, co więcej, im szerszy jego zasięg , tym lepiej. Jeśli feminizm ma twarz Manify, Środy, genderu wg Butler, to ja się cieszę, że jest tak rozległy.

Zarzuty wobec Butler, że niby podważa jednorodność feminizmu i tym samym go osłabia, są raczej bezzasadne. Po pierwsze, jej dzieło nie jest wywrotowe, jedynie wprowadza niuanse i podkreśla różnorodność feminizmu. Po drugie, u nas, na polskim gruncie, jesteśmy na etapie pracy łopatą przy fundamentach. Na wybór ornamentów czy koloru dachówek przyjdzie jeszcze czas.....