THINK TANK FEMINISTYCZNY
  • O think tanku

  • BIBLIOTEKA ONLINE

    - opis projektu, zarys marzeń
    - teksty wszystkie (alfabetycznie, wg autorek)
    - teksty polskie
    - tłumaczenia (wszystkie)
    - feminizm/filozofia/polityka
    - feminizm/ekonomia
    - kobiety, ubóstwo, prekariat
    - feminizm / ekologia
    - historia kobiet
    - biblioteki feministyczne w sieci


  • PIELĘGNIARKI

  • EMIGRANTKI


  • WARSZTATY

  • Komentarze i recenzje Think Tanku Feministycznego

  • RAPORTY I DIAGNOZY


  • Feministyczna krytyka ekonomii – kurs online

  • Gender i polityka - kurs online

  • Feministyczna krytyka filozofii - kurs online


  • SZTUKA JAKO KRYTYKA


  • STRONA TOMKA
    SEMINARIUM FOUCAULT
    NEKROPOLITYKA
    PIELĘGNIARKI I POŁOŻNE
    WOLĘ BYĆ
    EKOLOGIA EKONOMIA
    WSPIERAJĄ NAS






    Zobacz temat
    Strona 2 z 4: 1234
     Drukuj temat
    Butler. Podmiot Feminizmu
    Emilia Korytkowska
    Nawiazujac do Butler, co wlasciwie rozumiemy przez polski dyskurs feministyczny? Czy on jest jednoloity? Bo z jednej strony mamy akademickie osrodki gender studies, z drugiej organizacje pozarzadowe, z trzeciej medialne osoby jak Magdalena Sroda, Agnieszka Graff czy Kazimiera SZtuka, no i wreszcie Manifa, ktora jest zjawiskiem sama w sobie.... Co rozumiecie przez polski dyskurs fem?
     
    EwaCh
    To bardzo duzo mowi o stanie intelektualnego i politycznego zniewolenia, jesli Butler jest traktowana jako publikacja wywrotowa. jej koncepcje sa bardzo umiarkowane.
     
    owszem, jest masa analiz socjologicznych na ten temat. ale pytanie to jest nurtujące dla feministycznej filozofii, a "przydział ról przemocowych" to z tego punktu widzenia unik. Oczywiście, chodzi o to, że jeśli kobiety nie wchodzą w relacje uwarunkowanej płciowo władzy/przemocy, to może "kategoria gender" zaproponowana przez Scott wcale nie jest aż takim dobrym narzędziem. Ale to tylko pytanie, ja nie mam na nie gotowej odpowiedzi.
     
    No dobrze, ale kogo niby przeraża rozczłonkowanie podmiotu (tu: kobiecego) przez Butler? Środę? Antyfeministów? Mi sie wydaje, że nikogo. Przerażająca byłaby raczej wizja zdolna przełamać porządek władzy, a nie go parodiować...
     
    EwaCh
    Przez polski dyskurs feministyczny rozumiem to co mozna uslyszec, zobaczyc, przeczytac, a czego nie ma, wiec publikacje ksiazkowe, polityka tlumaczen ( i czego sie nie tlumaczy), to co na listach dyskusyjnych, witrynach, w haslach na manifie...Z wyjatkiem sprawy aborcji nie znalazlam zadnej krytyki, przemoc jak pisalam wyzej zamknieta w domenie prywatnej.
    W tym dyskursie niestety takie kwestie jak problemy z uniwersalną kategoria kobiety nie znalazaly jeszcze odzewu. To nie jest problem, mozna tak mowic: My Kobiety, My Feministki, i nikt tego nie postrzega jako praktyka wykluczenia kobiet, czy poglądow ktorych w tych opisach nie ma
    Edytowane przez EwaCh dnia 12-03-2009 19:49
     
    Emilio, chyba chodziło o to, że polski dyskurs feministyczny jest esencjalistyczny (zdaniem Ewy). Pewnie to prawda, ale nadal mam wątpliwość, czy zwalczać ten esencjalizm należy za pomocą Butler, a nie na przykład poprzez wskazanie na zróznicowanie interesów kobiet i wskazanie na ślepotę klasową części jego przedstawicielek.
     
    Ewo, Butler jest wywrotowa przede wszystkim dla polskiego feminizmu, który się, moim zdaniem, na niej przejeżdża równo. Zresztą tak samo, jak na Foucaulcie.

    A propos dyskursu - trudna sprawa, zdefiniować dyskurs jakikolwiek, a nie tylko feministyczny. Istnieją takie propozycje, żeby przez dyskurs rozumieć "powszechną wiedzę" na dany temat, inna opcja to korpus tekstów medialnych. To wcale nie jest łatwe pojęcie....
     
    marzena25
    Może wypowiedź prof. Środy trochę nie koresponduje z pytaniem Butler, która zastanawia się, czy istnieje np. 'sfera swoiście kobieca różna od męskiej". Jednak w naszej polskiej ( i nie tylko) rzeczywistości takie sformułowanie kategorii mężczyzn w kontekscie, o którym wspomina Środa wydaje się zrozumiałe. Poza tym walczy Środa o realizowanie pewnych praw dla "kobiet"
     
    Kasiu, ale Butler nie chodzi o rozczłonkowanie podmiotu (a kogo to przeraża, to kiedyś powiem Ci na ucho Wink. To w ogóle nie jest książka budująca strategię polityczną w typowy "aktywistyczny" sposób. I w tym własnie leży problem. Nawiązuję ciągle do tego, że akcja promocyjna książki odbywała się pod hasłem "Czy wiesz, że masz gender?", w ramach programu "walki z dyskryminacją", a zaproszone do paneli osoby w najlepszym razie odnosiły się do przedmowy Olgi Tokarczuk, która zinterpretowała relacje płci w kontekście słynnego filmu "Matrix". Jeśli to nie jest symptom jakiegoś przerażenia, to co?
     
    Megi
    Pytanie postawione na początku wątku "czy feminizm mówi jednym głosem, a jeśli tak, to czyim?" Jeden pewnik ciśnie mi się na usta: ten głos, to głos KOBIET. Wiem, że wiele z Was (w tym J. Butler) będzie mówić, że jak to, że nie można generalizować itp.

    Moim zdaniem każda władza zaczyna i kończy się na ciele (artykuł S. Bartky o Foucault i kobiecości potwierdza tę tezę). To, jak się poruszasz, jak i co mówisz, cała performatywność wprzęgnięta jest w relacje władzy. Kiedy zacznę chodzić wyprostowana, mocnym krokiem, stopami dokładnie dotykającymi podłoża - zmieni się moje nastawienie do świata. Otoczenie będzie mnie uważać za odważną, silną itp.

    Mówię o tym, aby odrzucić odium ofiary! Nie podoba mi się, że z samolotu porwanego przez terrorystów lub z sytuacji zagrożenia wypuszcza się wg regułki: starsi, kaleki, kobiety, dzieci. Nie chcę być w tej grupie. Dlatego nie zgadzam się na stosowanie "przemocy domowej" jako kategorii, według której podzielimy ludzi na tych, którym feminizm jako ruch ma pomagać.

    Nie tylko pomoc, ale także walka. I nieważne, czy "lisem czy lwem", rozwalanie systemu kolesi od wewnątrz czy walka wręcz....
     
    EwaCh
    Megi, ok ale oprocz ciala jednostki jest jeszcze 'cialo spoleczne' w ktore jednostki sa wpisane i poddawane/poddają się regulacjom
    Edytowane przez EwaCh dnia 12-03-2009 20:00
     
    Megi
    EwaCh napisał/a:
    To bardzo duzo mowi o stanie intelektualnego i politycznego zniewolenia, jesli Butler jest traktowana jako publikacja wywrotowa. jej koncepcje sa bardzo umiarkowane.


    Zgadzam się, to nie jest publikacja wywrotowa. Niestety, polski dyskurs jest jeszcze niedojrzały do przyjmowania krytyki w ramach wewnętrznej dyskusji. Ale niebawem się to zmieni Smile
     
    Megi nikt tu nie wysuwa postulatu konsolidowania się członkiń i członków ruchu feministycznego wokół kategorii ofiary przemocy, starałysmy się tylko wskazać mozliwy wspólny interes/problem polskich kobiet
     
    e, ja bym jednak wyszła z tego samolotu jak najprędzej. za dziecko już chyba mnie nie wezmą, ale jeśliby mieli przestać wypuszczać kobiety, to mogę się nawet postarzyć...

    Serio mówiąc, należy zwrócić uwagę, jak wiele się od nas oczekuje przez odwołanie do honoru. Matka Polka i Supermatka napędzane są własnie tym - to nie honor mieć nieposprzątane, to nie honor, żeby dzieci cały dzien oglądały tylko telewizję, to nie honor, żebym nie zaspokoiła swojego mężusia i on by poszedł szukać seksu u innej... Przepraszam za brutalne sformułowania, tak mi się skojarzyło.
     
    a ciało kobiece to nie tylko wachlarz postaw, gestów i przybieranych póz, to ciało spełnia okreslone funkcje w społeczeństwie, to nasze ciała je reprodukują, nasze ciała podlegają kontroli państwa w o wiele wiekszym stopniu niz ciała mężczyzn
    Edytowane przez dnia 12-03-2009 20:06
     
    martae
    Moim zdaniem każda władza zaczyna i kończy się na ciele (artykuł S. Bartky o Foucault i kobiecości potwierdza tę tezę). To, jak się poruszasz, jak i co mówisz, cała performatywność wprzęgnięta jest w relacje władzy. Kiedy zacznę chodzić wyprostowana, mocnym krokiem, stopami dokładnie dotykającymi podłoża - zmieni się moje nastawienie do świata. Otoczenie będzie mnie uważać za odważną, silną itp.


    Postawa i nastawienie z pewnością pomagają, ale gdyby sprawa była taka prosta, wystarczyłoby wysłać wszystkich na kursy asertywności i świat stałby się piękny. Samą postawą nie da się przeskoczyć uwarunkowań strukturalnych, takich jak miejsce zamieszkania, poziom bezrobocia, dostępne w okolicy prace i płace, przepisy prawne (np. te dotyczące praw reprodukcyjnych) itd. itp. Co więcej, te uwarunkowania też wpływają na postawę, kształtują nasze nastawienie do świata, ocenę naszych możliwości etc.
     
    Megi
    Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
    No dobrze, ale kogo niby przeraża rozczłonkowanie podmiotu (tu: kobiecego) przez Butler? Środę? Antyfeministów? Mi sie wydaje, że nikogo. Przerażająca byłaby raczej wizja zdolna przełamać porządek władzy, a nie go parodiować...


    Samo rozczłonkowanie podmiotu mnie nie przeraża, co więcej, im szerszy jego zasięg , tym lepiej. Jeśli feminizm ma twarz Manify, Środy, genderu wg Butler, to ja się cieszę, że jest tak rozległy.

    Zarzuty wobec Butler, że niby podważa jednorodność feminizmu i tym samym go osłabia, są raczej bezzasadne. Po pierwsze, jej dzieło nie jest wywrotowe, jedynie wprowadza niuanse i podkreśla różnorodność feminizmu. Po drugie, u nas, na polskim gruncie, jesteśmy na etapie pracy łopatą przy fundamentach. Na wybór ornamentów czy koloru dachówek przyjdzie jeszcze czas.....
     
    Kacho, nie wiem wcale, czy nikt. To jest wygodne z punktu widzenia działalności politycznej i, pzepraszam za wyrażenie, grantobiorczej. Z punktu widzenia państwa też jest to wygodne. Jak pisał Foucault: "problemy rozwiązuje się przez problematyzację"; nierówność płciową i rozmaitość kobiet skarżących się na rozmaite postaci uciemiężenia sprowadzamy do łatwego i prostego dyskursu przemocy, najlepiej domowej czy szerzej - indywidualnej (w tym gwałty w parkach, świetny cel do walki, budżet policji czy gmin kwitnie), potencjalnie dotykającej każdej kobiety - i hop, jesteśmy na plaży, mamy uniwersalną kategorię, wokół której skonstruujemy sobie podmiot feminizmu i odpowiednie programy dotacji...

    Podobnie z dyskryminacją.
     
    pełna zgoda, tak można opisać sytuację obecną ale nie wyzwania i strategie dla ruchu feministycznego na najbliższe kilka lat
     
    katdulak
    "Pytanie postawione na początku wątku "czy feminizm mówi jednym głosem, a jeśli tak, to czyim?" Jeden pewnik ciśnie mi się na usta: ten głos, to głos KOBIET"
    a ja wcale nie uważam tego za pewnik, a raczej krzywdzące wyobrażenie. Osobiście znam panów feministów, ktory sa pomijani zarowno w srodowisku fenministek jak i antyfeministów - więc nie zgodze się nawet do tego, że głos fizyczny(nie mówiąc o społecznym) to głos kobiet. Feminizm nie jest tylko domeną kobiet, i nie sądzę że powinien być tylko dla kobiet. Racja mężczyzna stoi na uprzywilejowanej pozycji, ale co jeśli tego nie chce? Sama znam feministe i nie zamieniąłbym się z nim za żadne skarby, i nie chodzi tylko o to że lubię być kobietą.
    Edytowane przez katdulak dnia 12-03-2009 20:39
     
    Strona 2 z 4: 1234
    Przejd do forum:
    Lewicowa Sieć Feministyczna
    Rozgwiazda


    KONKURS
    Pamiętniki Emigrantki


    Logowanie
    Nazwa uytkownika

    Haso



    Nie moesz si zalogowa?
    Popro o nowe haso
    Copyright © 2005
    White_n_Light Theme by: Smokeman
    Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
    Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
    Wygenerowano w sekund: 0.03