THINK TANK FEMINISTYCZNY
  • O think tanku

  • BIBLIOTEKA ONLINE

    - opis projektu, zarys marzeń
    - teksty wszystkie (alfabetycznie, wg autorek)
    - teksty polskie
    - tłumaczenia (wszystkie)
    - feminizm/filozofia/polityka
    - feminizm/ekonomia
    - kobiety, ubóstwo, prekariat
    - feminizm / ekologia
    - historia kobiet
    - biblioteki feministyczne w sieci


  • PIELĘGNIARKI

  • EMIGRANTKI


  • WARSZTATY

  • Komentarze i recenzje Think Tanku Feministycznego

  • RAPORTY I DIAGNOZY


  • Feministyczna krytyka ekonomii – kurs online

  • Gender i polityka - kurs online

  • Feministyczna krytyka filozofii - kurs online


  • SZTUKA JAKO KRYTYKA


  • STRONA TOMKA
    SEMINARIUM FOUCAULT
    NEKROPOLITYKA
    PIELĘGNIARKI I POŁOŻNE
    WOLĘ BYĆ
    EKOLOGIA EKONOMIA
    WSPIERAJĄ NAS






    Zobacz temat
    Strona 2 z 4: 1234
     Drukuj temat
    Feministyczna krytyka kartezjanizmu
    Profilowanie badań widać też w takich kwestiach, jak uznawanie mężczyzny (budowy męskiego ciała chociażby) za model obiektywny. Stąd się biorą już bardzo konkretne rzeczy: jeśli uznamy ciało męskie za ciało ludzkie, a ciało kobiece za jedną z jego mutacji (to nie to słowo, ale na szybko nie mam innego) może się okazać, że popierane będą badania medyczne szukające leków na męskie choroby, nieuwzględniające w ogóle potrzeb kobiecego ciała.
     
    justynas
    wrzucę trochę taki wątek poboczny, dziś byłam zmuszona do słuchania audycji radiowej poświęconej JPII, jakaś doktora socjologii, nazwiska nie wyłapałam, mówiła o pokoleniu JPII odwołująć się badań OBOPu tudzież CBOS, które diagnozowały, iż wśród młodych aż 70 % Polek i Polaków utożsamia się z tym pokoleniem - i tu mam dwie uwagi, powołanie się na badania statystyczne powazanej instytucji badawczej od razu dodało wypowiedzi owej doktory wymiaru naukowego - poważnego i obiektywnego, rzeczywiście było to trochę przerazające, druga kwestia: co te badania mówią - właściwie nic, pytanie było zamknięte,

    to tylko tak na marginesie
     
    Hurra-Dorota
    A jak wpisać sie z cialem w dyskurs naukowy? Czy będziemy chcialy rezygnować z nauki czy potrzebujemy nowej jej definicji?
     
    Monika Bobako
    Kolejna rzeczą często nie problematyzowaną jest to, że wiedza nie powstaje, jak chciałby Kartezjusz jako wynik jednostkowych wysiłków poznawczych, ja versus świat, tylko jest zawsze praktyką społeczną, i w związku z tym badając i tworząc wiedzę warto się zastanaiwać nad społecznym kontekstem mechanizmów wytwaqrzania wiedzy, nad relacjami władzy w społecznościach badaczy, nad kontekstem instytucjonalnym. Jeśłi sie tych rzeczy nie analizuje, relacje władzy, którze rządzą mechanzimami wytwarzania pozostają niewidzialne.
     
    Tak justynos, rzeczywiście wiele pytań jest tak skonstruowanych, że wykluczają poza nawias czy unieważniają pewne typy odpowiedzi i pewne typy zagadnień. W socjologii do pewnego momentu uznawano mężczyzn na tyle mocno za modelowych "ludzi", że nie odczuwano potrzeby robienia badań na kobietach - lub gdy je robiono, uznawano, że wedle kryteriów skonstruowanych na próbach czysto męskich kobiety wypadają jako nienormalne, nierozwinięte itp. O tym jest między innymi "In the other voice" Carol Gilligan
     
    justynas
    trzeba moim zdaniem ciągle podkreślać i ujawniać dyskursywność nauki, to, że taka wersja, powiedzmy kartezjańska, jest tylko jedną z wielu możliwych, ujawniać wszystkie 'pęknięcia' w jej obrębie, no i rzecz jasna. uporczywie tworzyć te inne możliwe.
     
    Hurra- Dotota i Monika - to są wbrew pozorom podobne zagadnienia, dotyczące mianowicie kwestii kto poznaje. Bo to wcale nie takie jasne. Czy na pewno poznaje jednostka nieobarczona niczym, mogąca się wyabstrahować od społecznej realności, będąca poza czasem, potrzebami ciała? Takie jednostki w ogóle nie istnieją, tym bardziej jednak nie istnieją wśród kobiet. Na przykład taka sprawa, ze posiadanie małego dziecka zmienia sposób ujmowania świata na bardziej fragmentaryczny, praktyczny. Czy to jest "nienaukowe"? Niekoniecznie. Druga rzecz, to właśnie to, że nauka zawsze powstaje w kontekscie, wymaga pracy wielu osób i przypisywanie jej jednemu odkrywcy, w dodatku "genialnemu" bardzo zaciemnia sprawę, jest ideologiczne, bo unieważnia pracę innych i ich wpływ.
     
    magdalenaO
    Hurra-Dorota napisał/a:
    A jak wpisać sie z cialem w dyskurs naukowy? Czy będziemy chcialy rezygnować z nauki czy potrzebujemy nowej jej definicji?
    myslę że świadomość roli ciała w naszym poznawaniu świata i inne niż pozytywistyczna definicje nauki już istnieją. W tej chwili nasówa mi się na myśl Merleau-Ponty i jego fenomenologia egzystencjalna. Również w socjologii istnieje nurt fenomenologiczny - inna sprawa że nie jest za nadto popularny
     
    EwaCh
    konstrukcja wiedzy naukowej z pozycji boskiego obserwatora, odzielenie podmiotu od przedmiotu odbywa sie takze poprzez siatki pojeciowe, ktore organizuja poznanie i rzeczywistosc w okreslony sposob. To juz wyszlo daleko poza wykluczenie kobiet jako takich, obecnie odnosi sie do wykluczenia materialnosci zycia. Ocisk Kartezjusza widac takze u lewicowych myslicieli, np. u Hardt;a i Negri'ego, zastanawiam sie jakie sa mozliwe strategiczne interwencje zeby to podwazyc
     
    Hurra-Dorota
    Świadomość ciała - YES!
     
    Monika Bobako
    No właśnie, kartezjański model poznania zaciemnia to, że aby mógł istnieć ów widealizowany oderwany, jednostkowy, obiektywny podmiot, musi istnieć cała infrastruktura społeczna umożliwiające mu funkcjonowanie jako istocie ludzkiej posuadającej potrzeby i jako naukowcowi.
    A więc zaciemniane jest jego zalezność, jego usytuowanie, etc.
     
    ahgata
    czy uważacie, że istnieje coś takiego jak uniwersalny wzorzec kobiety?W jaki sposób łączycie rozważania o naturze kobiecej z zakwestionowaniem kartezjańskiego obiektywnego podmiotu?
     
    Hurra-Dorota
    "Czy na pewno poznaje jednostka nieobarczona niczym, mogąca się wyabstrahować od społecznej realności, będąca poza czasem, potrzebami ciała?"
    Ja tak nie twierdze
     
    Agata Han: nie istnieje uniwersalny wzorzec kobiecy. Ale - jeśli dobrze rozumiem zarzut - nie zmienia to faktu, że kobiety są niesprowadzalne do mężczyzn. To że ktoś czy coś nie ma metafizycznej "istoty" nie znaczy, że może być pomijany/a.
     
    magdalenaO
    Agata Han napisał/a:
    czy uważacie, że istnieje coś takiego jak uniwersalny wzorzec kobiety?W jaki sposób łączycie rozważania o naturze kobiecej z zakwestionowaniem kartezjańskiego obiektywnego podmiotu?
    Dla mnie istnieją tylko stereotypy kobiecości i męskości, które "chcą" aby postrzegać je jako uniwersalne...
     
    justynas
    Agato, nie ma uniwersalnego wzorca!
     
    Marleau Ponty to bardzo dobry trop. Jego pewna niszowość polega na tym, ze odwoływał się do marksizmu, zwłaszcza do tych jego wątków, które stawiają na materialną praktykę, praktykę ciała właśnie. W jednej z kolejnych dyskusji poruszony zostanie ten temat przy okazji feministek inspirowanych marksizmem. W skrócie, polega to na tym, że kobiety, skazane przez społeczeństwo (jak robotnicy u Marksa) na wykonywanie perwnego tyupu materialnych praktyk (i społecznych i naturalnych, przy czym te ostatnie nie wymuszają, by być do nich sprowadzaną), mają o nich najwięcej do powiedzenia, a tym samym - więcej do powiedzenia o społeczeństwie jako całości niż ci, którzy w nim rządzą. Wg tego punktu widzenia (tzw standpoint theory) możliwa jest wiedza o społeczeństwie, a mają do niej dostęp uciśnieni przez to społeczeństwo.
     
    Hurra-Dorota
    A jest wg Was cos takiego jak kobiecośc i męskość jako pierwiastki? Jakieś, powiedzmy, energie... Kurcze, wszystko brzmi dość okultystycznie. Takie jin-jan męskie-żeńskie
     
    justynas
    Jakie pierwiastki? Grin mowa tu raczej o pewnych konstruktach normatywnych, do realizacji których dążymy, dążymy być normalną kobietą, normalnym mężczyzną, konstrukty te opierają się zawsze na mechanizmach wykluczania, hierarchizacji i normatywizacji
     
    EwaCh
    Agata Han napisał/a:
    czy uważacie, że istnieje coś takiego jak uniwersalny wzorzec kobiety?W jaki sposób łączycie rozważania o naturze kobiecej z zakwestionowaniem kartezjańskiego obiektywnego podmiotu?


    raczej pewne wzorce maja roszczenia do uniwersalnosci. Ale historycznie sie zmieniaja, np matka polka przeobraza sie w polke neoliberalka, albo jak chce Ulrich Brockling (tekst w naszej bibliotece) oscylujemy miedzy skrajnosciami. A co do zakwestionowania, to chyba wlasnie przez problematyzacje z jakiej pozycji ten podmiot mowi, skad roszczenia do prawdy
     
    Strona 2 z 4: 1234
    Przejd do forum:
    Lewicowa Sieć Feministyczna
    Rozgwiazda


    KONKURS
    Pamiętniki Emigrantki


    Logowanie
    Nazwa uytkownika

    Haso



    Nie moesz si zalogowa?
    Popro o nowe haso
    Copyright © 2005
    White_n_Light Theme by: Smokeman
    Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
    Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
    Wygenerowano w sekund: 0.03