THINK TANK FEMINISTYCZNY
  • O think tanku

  • BIBLIOTEKA ONLINE

    - opis projektu, zarys marzeń
    - teksty wszystkie (alfabetycznie, wg autorek)
    - teksty polskie
    - tłumaczenia (wszystkie)
    - feminizm/filozofia/polityka
    - feminizm/ekonomia
    - kobiety, ubóstwo, prekariat
    - feminizm / ekologia
    - historia kobiet
    - biblioteki feministyczne w sieci


  • PIELĘGNIARKI

  • EMIGRANTKI


  • WARSZTATY

  • Komentarze i recenzje Think Tanku Feministycznego

  • RAPORTY I DIAGNOZY


  • Feministyczna krytyka ekonomii – kurs online

  • Gender i polityka - kurs online

  • Feministyczna krytyka filozofii - kurs online


  • SZTUKA JAKO KRYTYKA


  • STRONA TOMKA
    SEMINARIUM FOUCAULT
    NEKROPOLITYKA
    PIELĘGNIARKI I POŁOŻNE
    WOLĘ BYĆ
    EKOLOGIA EKONOMIA
    WSPIERAJĄ NAS






    Zobacz temat
    Strona 1 z 3: 123
     Drukuj temat
    Ciało - Polityka - Wiedza
    W jaki sposób kształt feministycznych projektów politycznych zależy od zakładanych w nich koncepcji ciała?

    Dlaczego z feministycznego punktu widzenia tak często łączy się politykę z wiedzą? Przecież mówi się, że Nauka, która odkrywa/wytwarza wiedzę, jest, a w każdym razie powinna być, apolityczna... Czy to właśnie wprowadzenie wątków korporalnych (korporealnych) sprawia, że taka być przestaje?

    Podobnie jest z polityką - najbardziej chyba rozpowszechniona w Polsce koncepcja polityki powiada, że jest to pole gry pluralistycznych opinii, obszar konfliktów. Hannah Arendt mówiła, że polityka kończy się tam, gdzie zaczyna się kwestia socjalna. Jak oba te stanowiska zmienią się, jeśli wprowadzić w nie cielesność, taką jak u Haraway czy Grosz?
    Edytowane przez dnia 16-04-2009 19:05
     
    A zatem proponuję - na rozgrzewkę - kilka bardzo poważnych pytań.

    Po pierwsze, co to jest polityka? Czym jest w gruncie rzeczy walka polityczna? O co nam chodzi, gdy zabieramy się do polityki?

    Po drugie - co to jest wiedza? Czy da się poważnie traktować stanowisko tzw. "sokalistów", czy też doprowadzone do skrajności stanowisko społecznego konstrukcjonizmu, wedle którego wiedza to tylko narracja, która odnosi się wyłącznie do siebie samej, a o świecie nie mówi niczego?
     
    trochę trudno odpowiedzieć na te pytania, ponieważ autorki tekstów nie udzielają na nie jednoznacznej odpowiedzi, zwłaszcza Grosz. Opisuje ona, jak ciało było traktowane po macoszemu tak przez teorie przedfeministyczne, jak i feministyczne. Chciałaby innego traktowania, lecz przedstawia jedynie intuicje przedstawiania ciała jako bardziej aktywnego czynnika polityki, poznania, emancypacji.
    Czy może iwidzicie to inaczej?
     
    Bordo pisała o tym, że poznanie, które dla "klasycznej" zmaskulinizowanej filozofii jest zdystansowanym obrabianiem przedmiotu przez podmiot, może być również "małżeństwem" tego, co poznające i poznawane. W takim ujęciu - i myślę, że jest ono równoległe do postawy np. Donny Haraway - cielesność i zaangażowanie stają się warunkami możliwości zdobycia wiedzy, która zyskuje w tym świetle nowy charakter.

    Już nie jest "wiedzą obiektywną, z lotu ptaka, wiedzą boskiego oka", jest raczej wiedzą monadyczną, kwantową, jak u Leibniza. Częstkową i wielowymiarową. Porzeba jest wspólnego wysiłku poznawczego, aby zyskać jaki-taki, zawsze prowizoryczny, obraz całości...
     
    Monika Bobako
    Problem z konstruktywizmem społecznym, o którym mówi Agata polega na tym, że z jednej strony jest on niezbędnym etapem krytyki pozytywistycznych koncepcji wiedzy, koncepcji, które nieuświadamiają sobie lub celowo ignorują historyczne i społeczne uwarunkowania roszczeń do wiedzy, stwierdzeń o faktach, kryteriów prawdziwości, etc. a z drugiej strony, jak pokazuje Haraway jest on dla feminizmu nie wystarczający, może prowadzić do braku wrażliwości na konkretność ludzkiego doświdzcenia.
     
    No tak, ale na konkretność ludzkiego życia składają sie struktury, w które jest ono złapane: klasowe, rasowe, genderowe, innymi słowy, społeczne. Bardzo trudno jest mówić o tym co w ciele niespołeczne: wiemy, że cos takiego jest, ale gdy o tym mówimy, zawsze wyłazi jakaś niejawna społeczna ideologia czy mitologia (np. kobiecości). Może należałoby tu zastosować słynną frazę Ludwiga Wittgensteina, że o czym nie należy mówić, o tym należy milczeć? U Kanta też nie da sie wypowiadać o noumenie...
     
    magdalenaO
    tylko że chcąc posiadać jakąś wiedzę o świecie chcąc nie chcąc musimy uogólniać. konkretności ludzkiego doświadczenia też nie można absolutyzować
    mag
     
    Nie wiem, czy jest on niezbędny... Ale z całą pewnością w takim właśnie charakterze konstrukcjonizm społeczny zadziałał w tradycji anglosaskiej. Ponieważ fundamentem dla tego nurtu było zakwestionowanie możliwości kryterium prawdy (ciekawych odsyłam do klasycznego tekstu Quine'a pt. "Dwa dogmaty empiryzmu"Wink, konkretność doświadczenia zmieniła się w narrację, opowieść, coś w rodzaju bajki na dobranoc. Coś, co porusza być może emocje, ale nie da się przełożyć inaczej niż emocjonalnie na czyjąś inną konkretność. A emocje, jak to emocje - nie są podłożem do dyskusji, są zbyt zmienne, arbtralne i przypadkowe.
     
    Co więcej (a propos tego co napisała magdalena o) konkretność doświadczenia nieraz bywa podłożem różnych ideologii, na przykład o tym, że kobiety mają "to coś", co sprawia, że nadają się na jedyne opiekunki dzieci. Mnóstwo ludzi potwierdza to "konkretne doświadczenie", niemniej jest ono ideologiczne (tu można by polecić Bourdieu, jak bardzo społeczne ideologie wrzynają się w konkretne ciała i doświadczenia).
     
    EwaCh
    a propos tego czy konstrukcjonizm niezbedny... jak inaczej pojac iz Ja od pierwszego rozdania jest produktem tego co nas uwodzi do posluszenstwa i zniewala? Czy feministyczna swiadomosc, czy szerzej feminizm jako dyskurs krytyczny moze sie zaczac inaczej niz od negacji, od zrozumienia tego jak jestesmy podporzadkowywane?


     
    konstruktywizm spoleczny dziala jak brzytwa Ockhama, czyli przeciwdziala mnozeniu bytow ponad miaare. w feminizmie oznacza to demaskowanie patriarchalnych konstrukcji. to skromne zadanie, ale trzeba je wykonac...
     
    magdalenaO
    ja bardzo cenię sobie konstruktywizm - on daje taki pstryczek w nos tym, którzy nadmiernie zaufali w potęgę ludzkiego rozumu.
    mag
     
    EwaCh napisał/a:
    a propos tego czy konstrukcjonizm niezbedny... jak inaczej pojac iz Ja od pierwszego rozdania jest produktem tego co nas uwodzi do posluszenstwa i zniewala? Czy feministyczna swiadomosc, czy szerzej feminizm jako dyskurs krytyczny moze sie zaczac inaczej niz od negacji, od zrozumienia tego jak jestesmy podporzadkowywane?




    "Zaczynanie od negacji" jest to taktyka charakterystyczna dla tradycji heglowskiej. U Foucaulta krytyka zaczyna się od afirmacji... Krytyk musi być osobą nieposzlakowaną - myślę, że to bardzo ważne, bo wprowadza przestrzeń na zupełnie nowe tryby sprzeciwu. Taka była przecież istota pierwszych manifestów feministycznych Olimpii de Gouges i Mary Wollstonecraft.

    A co do Twojego argumentu nt. Ja - jeśli "Ja" jest dopiero produkowane, to czym są owi "my", których uwodzi to, co ma wyprodukować "Ja"?
     
    EwaCh
    nie sadze ze jest jakies My, czyli zbiorowe Ja, ktore uwodzi jednostkowe Ja. To co nas uwodzi i tresuje to historycznie wypadkowa, panujaca konfiguracja dyskursu
     
    magdalenaO
    produkowana jest treściowa zawartość ja. to jak "ja" postrzega siebie w odniesieniu do innych "ja"
    mag
     
    EwaCh napisał/a:
    nie sadze ze jest jakies My, czyli zbiorowe Ja, ktore uwodzi jednostkowe Ja. To co nas uwodzi i tresuje to historycznie wypadkowa, panujaca konfiguracja dyskursu


    ja pytam o to, co to jest to "nas", którego używasz już drugi raz.
     
    Megi
    Agata Czarnacka napisał/a:
    [quote]EwaCh napisał/a:
    a propos tego czy konstrukcjonizm niezbedny... jak inaczej pojac iz Ja od pierwszego rozdania jest produktem tego co nas uwodzi do posluszenstwa i zniewala? Czy feministyczna swiadomosc, czy szerzej feminizm jako dyskurs krytyczny moze sie zaczac inaczej niz od negacji, od zrozumienia tego jak jestesmy podporzadkowywane?




    "Zaczynanie od negacji" jest to taktyka charakterystyczna dla tradycji heglowskiej. U Foucaulta krytyka zaczyna się od afirmacji... Krytyk musi być osobą nieposzlakowaną - myślę, że to bardzo ważne, bo wprowadza przestrzeń na zupełnie nowe tryby sprzeciwu. Taka była przecież istota pierwszych manifestów feministycznych Olimpii de Gouges i Mary Wollstonecraft.



    Sądzę, że głęboko tkwimy w nurcie rewindykacyjnym. Jeszcze trochę to potrwa, niestety. Dyskurs historycznie, jak mówi EwaCh, zniewala. Najpierw pojawiła się refleksja, choćby u Mary Woolstonecraft, a potem uderzyła w tony afirmacyjne. Zresztą, historyczne uwarunkowania nie pozwoliły na więcej. Tym bardziej, że poddała krytyce głównie same kobiety, jako "produkt", a nie kontekst, który "je" (jako produkty) wytwarza...
     
    no cóż, warto pamiętać, że ów "produkt" jest również "kontekstem"... Pisząc o Wollstonecraft, miałam na myśli przede wszystkim "pedagogiczny" charakter argumentów, którymi się posługuje. Jak kobieta może dobrze wychowywać dzieci, skoro pozbawienie jej praw, w szczególności prawa do edukacji, nie pozwala jej wypracować autorytetu nawet wobec własnych dzieci? To bardzo perwersyjna krytyka, zresztą podobne gorzkie wątki znaleźć można u Jane Austen.
     
    Monika Bobako
    CHyba trudno nie zaczynać od negacji, krytyki czy rewindykacji, jeśli ma się do czynienia z niesprawiedliwością czy wyzyskiem.
     
    W takiej sytuacji nienegowanie może się okazać po prostu przyzwoleniem czy szukaniem niszy, kiedy naprawdę bycie kobietą z ciemnoskórych klas niższych to jest oczywiście powód do afirmacji w sensie, że kobiety te są odważne, silne, wspaniałe itd, ale ich sytuacja jest godna krytyki i to obiektywnie, a nie na zasadzie jednej z miliona pluralistycznych narracji. Czasem to rozczłonkowanie wszystkiego w imię afirmacji okazuje się bardzo białym cynizme o pochodzeniu z klasy średniej. No bo skoro tak wspaniale się różnić, to i różnice hierarchiczne pewnie są piękne i wspaniałe?
     
    Strona 1 z 3: 123
    Przejd do forum:
    Lewicowa Sieć Feministyczna
    Rozgwiazda


    KONKURS
    Pamiętniki Emigrantki


    Logowanie
    Nazwa uytkownika

    Haso



    Nie moesz si zalogowa?
    Popro o nowe haso
    Copyright © 2005
    White_n_Light Theme by: Smokeman
    Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
    Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
    Wygenerowano w sekund: 0.03