THINK TANK FEMINISTYCZNY
  • O think tanku

  • BIBLIOTEKA ONLINE

    - opis projektu, zarys marzeń
    - teksty wszystkie (alfabetycznie, wg autorek)
    - teksty polskie
    - tłumaczenia (wszystkie)
    - feminizm/filozofia/polityka
    - feminizm/ekonomia
    - kobiety, ubóstwo, prekariat
    - feminizm / ekologia
    - historia kobiet
    - biblioteki feministyczne w sieci


  • PIELĘGNIARKI

  • EMIGRANTKI


  • WARSZTATY

  • Komentarze i recenzje Think Tanku Feministycznego

  • RAPORTY I DIAGNOZY


  • Feministyczna krytyka ekonomii – kurs online

  • Gender i polityka - kurs online

  • Feministyczna krytyka filozofii - kurs online


  • SZTUKA JAKO KRYTYKA


  • STRONA TOMKA
    SEMINARIUM FOUCAULT
    NEKROPOLITYKA
    PIELĘGNIARKI I POŁOŻNE
    WOLĘ BYĆ
    EKOLOGIA EKONOMIA
    WSPIERAJĄ NAS






    Zobacz temat
    Strona 4 z 5: 12345
     Drukuj temat
    groźna "logika tożsamości"
    magdalenaO
    Przemek napisał/a:
    A czy nie jest też tak, że Habermas dopuszcza do dyskusji tylko głosy racjonalne?
    podmioty dyskusji Habermasa to takie odcieleśnione umysły...
    mag
     
    Odp na kolejne pytanie. I tak i nie. Habermas uważa, że istnieje tzw interes emancypacyjny i co się przyczynia do tego interesu, jest dla niego obiektywne - czyli idea obiektywności nie jako stania poza światem, ale jako przyczynianie sie do realizacji celu: niezakłóconej komunikacji. Jako że emancypację uważa za projekt racjonalny, uprezywilejowuje wypowiedzi racjonalne, jednak racjonalizm rozumie inaczej niż uprzywilejowanie grup, które dotąd rościły sobie prawo do racjonalności - to tak w skrócie. Zresztą Young nie jest jakąś zajadła krytyczką Habermasa, dopowiada, czego u niego nie ma, na zasadach przez Habermasa w pełni uznanych, mianowicie poszerzania rozumienia emancypacji.
     
    Magdaleno O, właśnie nie. Napisaam o tym powyżej, ale teraz dalej. Young pisze, że Habermas NIE DOŚĆ zwraca uwagę na przemoc zawartą w dyskursie rzekomo neutralnym, ale to nie znaczy, że nie zwraca uwagi na to wcale. Przeciwnie, jego ideał komunikacji polega na niwelowaniu tej przemocy, uniwersalizacji odcieleśnionego męskiego głosu, tak by wypowiadała się naprawdę wielość. Inaczej nie wierzyłby w dialog.
     
    Przemek
    Ale czy w takim modelu "niezakłóconej komunikacji" jest miejsce na głosy emocjonalne, na to wszystko, co postuluje Young?
     
    Pytanie jest takie, czy emocje mogą stanowić WKŁAD do takiej otwartej debaty. W przeciwieństwie do pogaduszek czy Gay Pride (Dumy Gejowskiej) chodzi bowiem o sforułowanie czegoś nowego, wytworzenie nowej jakości - postulatu polityczneo lub rozwiązań wokół jego aplikacji...
    Edytowane przez dnia 14-05-2009 21:00
     
    Przemek
    A kto tym zadecyduje. Te same osoby,które pogaduszki i Gay Pride uznają za nic nie wnoszące?
     
    magdalenaO
    Agata Czarnacka napisał/a:
    Pytanie jest takie, czy emocje mogą stanowić WKŁAD do takiej otwartej debaty. W przeciwieństwie do pogaduszek czy Gay Pride (Dumy Gejowskiej) chodzi bowiem o sforułowanie czegoś nowego, wytworzenie nowej jakości - postulatu polityczneo lub rozwiązań wokół jego aplikacji...
    Moim zdaniem mogą, bo nie o wszystkim zawsze decydują argumenty racjonalne i nie wszystko da się racjonalnie uzasadnić
    mag
     
    Zdaniem Habermasa głosy emocjonalne często są głosami przemocy, apelującymi do uczuć, by uniemożliwić emancypację (to nowoczesny sposób myślenia, obawa przed irracjonalizmem jako zniewoleniem, to się brało z oświeceniowej walki z religią). Nie da sie ukryć, że tak bywa, natomiast brak zaufania do emocji może sam się okazać typem dyskryminacji lub ją ułatwiać. Tak więc Ypung poszerza wizję Habermasa o to, co w tych głosach jest wcale nie nadużyciem, nie władzą. Aż strach to powiedzieć, ale głosy emocjonalne o ile nie są ideologią, też są racjonalne i gdyby Habermas był konsekwentny, to by je jako takie traktował. Young mu jednak wytyka niekonsekwencję
     
    Magdaleno O. Właśnie o to chodzi, że nie o wszystkim decydują racjonalne argumenty, a o tym, o czym nie decydują, decydują czasem skrajnie przemocowe argumenty nieracjonalne. Habermas chce ich uniknąć. Young też, ale jest przeciwna wylewaniu dziecka z kąpielą. Uważa - tak jak pisze Agata - że głosy emocjonalne mogą stanowić cenny wkład w debatę. Lecz nie wszystkie. A kto będize decydował? U Habermasa jest to proste, jeśli te głosy przyczynią się do realizacji emancypacji, to znaczy, że były tracjonalne
     
    problem w tym - i teraz przemawiam jako adwokatka diabła, bo przywołuję argumenty liberałów - że tak zwane emocje w polityce to zazwyczaj wściekłość, gniew, żądza zemsty, pycha, zapatrzenie w siebie... czy nie lepiej w takim razie ujmować je w racjonalne karby? Osobiście jestem jak najbardziej zwolenniczką rewolucji i zdaję sobie sprawę, że napędzana jest ona zawsze paliwem emocji, ale jednak nie potrafię się zgodzić na emocjonalne obracanie wszystkiego w perzynę, bez postulatów zmiany czy w ogóle jakiegokolwiek aspektu konstruktywnego!
     
    Przemek
    Ok, a posteriori to możemy wiedzieć, ale my przecież jesteśmy na etapie dopuszczania tych głosów do dyskusji...
     
    no tak, bo emocje same w sobie to jeszcze nic dobrego. Sledzilismy jednak w jaki sposob wykluczanie ich bylo antyemancypacyjne bo wykluczalo kobiety, utozsamiane - wcale niekoniecznie prawdziwie, to tez jest ważne - właśnie z nimi.
     
    Przemek
    Skąd mamy wiedzieć, czy się przyczynią do emancypacji?
     
    Tu Przemku masz rację, to będize wiadomo dopiero posteriori, ale my nie możemy sobie pozwolić na spojrzenie z lotu ptaka, mianowicie sowy Minerwy. Toteż powinniśmy dopuszczać jak najwięcej głosów, choć śledzić, czy nie przemycają przemocy i wykluczenia.
     
    luciferilla
    Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
    no tak, bo emocje same w sobie to jeszcze nic dobrego. Sledzilismy jednak w jaki sposob wykluczanie ich bylo antyemancypacyjne bo wykluczalo kobiety, utozsamiane - wcale niekoniecznie prawdziwie, to tez jest ważne - właśnie z nimi.


    To osobiście dla mnie bardzo ważny głos w naszej dyskusji... bo skupiając się dopuszczeniu do dyskusji emocji rozumianej w pewnym sesnie jako innej - kobiecej perspektywy usankcjonowuje się wyabstrachowanie zachowań racjonalnych jako nie-kobiecych
     
    magdalenaO
    Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
    Magdaleno O, właśnie nie. Napisaam o tym powyżej, ale teraz dalej. Young pisze, że Habermas NIE DOŚĆ zwraca uwagę na przemoc zawartą w dyskursie rzekomo neutralnym, ale to nie znaczy, że nie zwraca uwagi na to wcale. Przeciwnie, jego ideał komunikacji polega na niwelowaniu tej przemocy, uniwersalizacji odcieleśnionego męskiego głosu, tak by wypowiadała się naprawdę wielość. Inaczej nie wierzyłby w dialog.
    Mi czegoś w tej jego wizji brakuje. Mam uczucie że nie czytam o ludziach z "krwi i kości" a o jakiś robotach, ale może to moje subiektywne odczucie
    mag
     
    Ale subiektywne to w sensie jaki tu przyjmujemy wcale niekoniecznie złe Smile
    Dziękuję serdecznie za dyskusję
     
    Megi
    luciferilla napisał/a:
    Katarzyna Szumlewicz napisał/a:
    no tak, bo emocje same w sobie to jeszcze nic dobrego. Sledzilismy jednak w jaki sposob wykluczanie ich bylo antyemancypacyjne bo wykluczalo kobiety, utozsamiane - wcale niekoniecznie prawdziwie, to tez jest ważne - właśnie z nimi.


    To osobiście dla mnie bardzo ważny głos w naszej dyskusji... bo skupiając się dopuszczeniu do dyskusji emocji rozumianej w pewnym sesnie jako innej - kobiecej perspektywy usankcjonowuje się wyabstrachowanie zachowań racjonalnych jako nie-kobiecych


    Emocjonalność kobiet została im wdrukowana przez męskie uniwersum! A przecież męską domeną jest WOJNA - najbardziej emocjonalne i destrukcyjne z zachowań. W czasach trudnych , to kobiety są racjonalne. Zbytnia emocjonalność, histeria kobiet, była "wymyślona" przez mężczyzn, którzy nie chcieli , aby kobiety buntowały się przeciwko zastanemu, męskiemu ładowi. Stąd pojęcie "histerii" i zbytniej emocjonalności, humorów kobiecych.
     
    magdalenaO
    Kobiety też wykazują czesto wojownicze nastawienie. Hasło że wojna to domena mężczyzn i gdyby nie oni to by jej nie było to też mit Megi
    mag
     
    obie macie rację, tak wojna, jak uczucia, wcale nie są tak określone plciowo, jak się niekiedy wydaje zarówno antyfeministom, jak feministkom. Dzięki i do następnej dyskusji!
     
    Strona 4 z 5: 12345
    Przejd do forum:
    Lewicowa Sieć Feministyczna
    Rozgwiazda


    KONKURS
    Pamiętniki Emigrantki


    Logowanie
    Nazwa uytkownika

    Haso



    Nie moesz si zalogowa?
    Popro o nowe haso
    Copyright © 2005
    White_n_Light Theme by: Smokeman
    Powered by PHP-Fusion copyright © 2002 - 2024 by Nick Jones.
    Released as free software without warranties under GNU Affero GPL v3.
    Wygenerowano w sekund: 0.03